Kiedy włodarze miasta Tychy zaczęli zastanawiać się czy tablica na granicy miasta nie straciła na aktualności, nadeszła nieoczekiwana wiadomość. Rzecz dotyczy ogłoszonej przez General Motors decyzji o rozbudowie fabryki w Tychach, która już od kilkunastu lat wytwarza silniki wysokoprężne do samochodów Opla, europejskiej spółki GM. Zakład ten został wybudowany przez japońskie Isuzu, ale potem Amerykanie wykupili część udziałów, a od wiosny ubiegłego roku jedynym właścicielem jest General Motors. I właśnie GM zakomunikował, że zainwestuje w tyskiej fabryce 250 mln EUR w produkcję czterocylindrowych aluminiowych silników Diesla o pojemności 1,6 l. Rozpoczęcie produkcji zaplanowano na 2017 rok, a do tego czasu mają powstać nowe hale, linie produkcyjne i testowe. Plany rocznej produkcji określono na 200 tysięcy silników. Jest się z czego cieszyć, tym bardziej, że jeszcze w ubiegłym roku, w tej samej strefie ekonomicznej doszło do największych w historii Fiata Auto Poland redukcji zatrudnienia. Pojawiło się zagrożenie, że Tychy, miasto z jednym z najniższych poziomów bezrobocia, przesunie się do licznej grupy polskich miast, w których mieszkańcy wspominać będą dawne dobre czasy… Oczywiście jak na taką okoliczność przystało, w Tychach pojawili się politycy z pierwszych stron gazet. Prężą piersi do orderów, akcentują swoje zasługi. Przy okazji zwolnień w Fiacie winy swojej nie zauważali, owszem obiecywali pomoc, ale skończyło się jak zawsze... Jaki mieli wpływ na decyzje podjęte przez GM? Dla lepszego samopoczucia przyjmijmy, że znaczący.
Autor: Paweł Kosmala, prezes zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF Sp. z o.o.